SZYBKIE LINKI:

Najlepsze polskie amazonki | Dzień Kobiet | Katarzyna Kłosek

Użyj klawiszy ← → by przeglądać treści

08.03.2016

Katarzyna Kłosek, zawodniczka w konkurencji Sportowe Rajdy Konne, obecnie na 202 miejscu w rankingu FEI.

 

Jakie jest Pani jak do tej pory najważniejsze sportowe osiągnięcie, biorąc pod uwagę całą Pani karierę?

Zdecydowanie najbardziej wymagający występ miał miejsce na Korsyce, pomimo iż tych zawodów ostatecznie nie ukończyłam. Już samo dotarcie tam było trudne. Na miejsce dojechałyśmy po 5-cio dniowej wyprawie uwieńczonej przeprawą promem! Sama trasa zawodów, według mojej oceny, była absolutnie dla wybitnych koni. Od jeźdźca wymagała nie tylko dużego skupienia, ale przede wszystkim odwagi i niemałych umiejętności technicznych. Trasa  po prostu niebezpieczna, górzysta, a kilkudniowe ulewy spowodowały, że podłoże było wyjątkowo grząskie i śliskie. Pomimo że wszystko „szło nam pod górkę”, sam wyjazd wiele nas nauczył. 

 

Jaki jest Pani sportowy cel?

Oczywiście udział i ukończenie zawodów rangi Mistrzowskiej, czyli legendarnych 100 mil.

 

Czy łatwo jest Pani godzić rolę sportowca i życie prywatne?

Oczywiście…, że nie. Czasami mam wrażenie, że w ogóle tego nie da się pogodzić. Na pierwszym miejscu są konie, a rodzina niestety musi poczekać.  Doskonałym przykładem był ślub mojej siostry. Najpierw „zaliczyłam” zawody międzynarodowe, a następnie, w mgnieniu oka, stawiłam się jako świadek na ślubie własnej siostry. Przed tym ważnym wydarzeniem usłyszałam tylko tyle: PAMIĘTAJ, MUSISZ BYĆ! W sesji zdjęciowej niestety też nie uczestniczyłam - wysłałam „zastępcę”. Dlatego stwierdzam, że to wszystko jest ciężko ze sobą zgrać: sport-rodzina-życie prywatne, a o życiu towarzyskim nawet nie wspomnę!   

 

Czy trudno jest rywalizować w jednej kategorii z mężczyznami/chłopakami? I fizycznie, i psychicznie?

Jeśli chodzi o mnie, nie mam z tym żadnych problemów i osobiście nie widzę różnicy. Na zawodach walczę głównie z dystansem i własnymi słabościami. 

 

Jaka amazonka lub jaki jeździec jest Pani sportowym autorytetem i dlaczego?

Z polskich zawodniczek, taką osobą jest dla mnie Beata Szlezyngier-Jagielska. To właścicielka stajni oraz klubu, w którym trenuję. Od zeszłego roku jest również Managerem Sportowych Rajdów Konnych. Na co dzień razem zmagamy się z trudami życia i tworzymy chyba całkiem zgrany zespół! Beata wiele nauczyła mnie o końskim świecie. Sama zaś od wielu lat jest w czołówce Rankingu Polskiego Związku Jeździeckiego. Ma za sobą dużą ilość startów na arenie międzynarodowej i posiada również bardzo dobry procent ukańczalności tych zawodów. Uzyskała kwalifikacje do tegorocznych Mistrzostw Świata, które odbędą się w Dubaju. Z jeźdźców zagranicznych takim autorytetem jest dla mnie Olaug Espeli Carstensen. To zawodniczka norweska, która od wielu lat systematycznie z tymi samymi końmi  walczy na najwyższym poziomie! 

 

Czy ma Pani swojego ukochanego konia lub „końską miłość życia”?

Końskich miłości było już kilka w moim życiu. Każdy z nich wiele mnie nauczył i każdy był inny. Czasem bywało tak, że ze znakomitym koniem nie mogliśmy stanowić „pary” ze względu na różnice w poglądach na życie. Tak jak w związkach damsko-męskich, istnieją różnice nie do pogodzenia. Nadal czekam na końską miłość mojego życia, ale powiem w tajemnicy, że mam już „na oku” pewnego końskiego osobnika, ale jak to w życiu, czas pokaże co i czy z tego wyniknie. Tymczasem pracujemy i czekamy na rozwój sytuacji. 

 

Pani Katarzyno, wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Kobiet!

 

Źródło fot.: Katarzyna Kłosek